czwartek, 26 lipca 2012

No ale jak można żyć bez kota?

 Czekając w kolejce na szczepienie kotów, zagadnęła mnie starsza pani. Na moje oko miała około 75 lat. Powiedziała:

- Naszego Burego mieliśmy 18lat... Po nim obiecaliśmy sobie- nigdy więcej żadnego zwierzęcia w domu- po czym zamyśliła się.
Domyśliłam się, że z żalu po śmierci starego przyjaciela, chciała uniknąć ponownego rozstania. Zajrzała do mojego transportera, z którego wyglądała Inka z Bunią. Uśmiechnęła się. Wracając myślami z dalekiego świata powiedziała:
- No ale jak można żyć bez kota? Niech mi pani powie, jak?!
Uśmiechnęłam się, bo doskonale wiedziałam o czym mówi.
- Polduś jest jest już z nami 11 lat- dodała,- jechaliśmy po niego aż 70km. Przez cały tydzień cały dom pachniał jak stodoła, w której tam mieszkał. Dzisiaj ma zmiany nowotworowe w pyszczku, ale leczenie idzie dobrze. Jest taki oddany...

W tym momencie, otworzyły się drzwi gabinetu. Opowieść została przerwana. Nasza kolej. Jednak z przyjemnością przepuściliśmy w kolejce kochaną staruszkę, która znakomicie wie, czym jest miłość kota do człowieka i człowieka do kota.

Bunia
 

 Inka



wtorek, 24 lipca 2012

Bohater nie umiera nigdy

Historia Tobiaszka wciąż żywa.

Rafał zdecydował się na nowy blog, gdzie otwiera poranione serce zrozpaczonego ojca...
Zachęcam do odwiedzin i zostawienia ciepłego słowa.

http://tobiaszek.com.pl/