W domu pachnie bzem, który zerwałam dziś nad ranem.
Zerwałam go również z myślą o potpourri, które za namową Mamy zamierzam w tym roku zrobić.
Czy ktoś z Was robił?
Dzisiaj chciałam Wam pokazać wieszak, który jest już prawie skończony. Wymaga jeszcze jednej może dwóch warstw lakieru.
Do
lakierowania najczęściej brakuje mi cierpliwości. Ostatnio zakupiłam
lakier szklący, który schnie o wiele dłużej niż akrylowy. Nawet suszarka
jest mało skuteczna.
Na wieszaku widać moje pierwsze próby patynowania. Skutek jest marny.
Dlatego czekam na wskazówki,
jak Wy to robicie?
Guru (na pewno nie tylko moja guru!) Aniu z Niebieskich Migdałów, ratuj;)
A co u nas?
Tofik znowu choruje. Dopiero 2 tygodnie minęły od ostatniej wizyty u weta a dzisiaj znowu to samo!
Pozornie anielski Tofik musiał gdzieś dopaść kość, którą sobie schrupał. Niestety resztki okruchów i kawałków tej kości zostały na dnie żołądka. Tofik przez kilka dni wymiotował białą pianą, nie miał sił ani ochoty na nic. Dostał tabletki i zastrzyki. Wszystko skończyło się dobrze.
Dzisiaj znowu:( Nie dam rady być za nim w każdej chwili kiedy wychodzi na zewnątrz. Niemożliwe jest bym go zawsze miała na oku, by zerkać czy czegoś nie znalazł do chrupania. Chociaż się staram.
Daję mu kości-gryzaki (również by w końcu przestał jeść poduszki!). Wszystko to za mało.
Tofik ma dziś głodówkę, ma pić siemię lniane.
Mam nadzieję, że mały cwaniak szybko wróci do zdrowia.
Pozdrawiam Was i bardzo dziękuję za tyle ciepłych słów pod ostatnim postem!