wtorek, 20 listopada 2012

Makowy chlebak

Po długim czasie w końcu zdecydowałam się odmienić nasz stary chlebak.
Niestety nie mam zdjęcia sprzed więc musicie mi uwierzyć na słowo,
że różnica jest porażająca;)

Uwielbiam go (mimo wielu niedociągnięć).

Oto i on:




poniedziałek, 15 października 2012

Oddajcie głos na Freda!

Kochani!

Rozpoczął się kolejny konkurs w Klubie Kota Jasna 8.
Pierwszy raz zgłosiliśmy się do konkursu my!

Zachęcam Was do głosowania, oczywiście na Freda, który na zdjęciu
chowa głowę w śnieg i udaje, że go  nie ma:)
Mamy tam NR 7
Liczymy na Was:)

Głos na nas można oddać tu: Tak, głosuję na Freda!
Wszystkim biorącym udział w konkursie życzymy powodzenia!






czwartek, 11 października 2012

Czworonożni domownicy.

W chłodne wieczory, kiedy ogień pali się w kominku,
grzejąc się herbatą z malinami, patrzę jak obok śpią one...
Lunek, Tofik, Bunia i Inka (w kolejności zjawienia się w naszym domu).
Uśmiecham się wtedy do siebie.
Lubię patrzeć na nie kiedy śpią, bawią się, kiedy są zadowolone.
Lubię słuchać kiedy mruczą, kiedy ocierają się moje nogi rano, kiedy przychodzą na pieszczoty.

Między całą czwórką zawiązała się wspaniała przyjaźń. Tofik jako największy w całej paczce,
obrał funkcję obrońcy. Nawet kiedy Fred wystraszy szczekaniem koty, Tofik biegnie z odsieczą.
Kiedy któryś koci towarzysz wyjdzie na zewnątrz,
po powrocie musi być "sprawdzony" przez Tofika:)
Wtedy następuje cała procedura obwąchiwania i wylizywania.
Jednak wyraźnie widać, że najbardziej zżyli się ze sobą Inka i Tofik.
Najczęściej śpią razem, tylko jej wywija uszy i wylizuje dokładnie razem z całym futerkiem,
to z nią najbardziej lubi się bawić.

W naszym domu nie ma kłótni. Wszyscy żyjemy zgodnie. Śpimy w jednym łóżku.
Wraz ze wzrostem wszystkich zwierzaków, musieliśmy zmienić kołdrę na większą...

Cała piątka (nie zapominajmy o Fredzie!) jest dla mnie bardzo ważna.
Nie potrafię sobie wyobrazić domu bez nich. Kiedy jestem przez cały dzień w pracy, myślę jak tam gromadka...

Każdy z nich traktowany jest jak domownik. Niektóre nasze zachowania,
budzą mieszane uczucia w niektórych ludziach.
Przecież wciąż dla wielu ludzi zwierzę to "tylko zwierzę".
Nie w naszym domu. Wiem, że również nie w domach wielu z Was:)
O czym przekonałam się przeglądając wspaniały
Spis Powszechny Zwierzaków u Anki Wrocławianki.

Ania ma wielkie serce dla zwierząt. Wyraz temu dała wielokrotnie.
Dla mnie ogromnym, szalonym dowodem na to była jej spontaniczna podróż z Wrocławia do Łodzi,
by Kacprowi dać nowy dom...

Wiem, że takich ludzi jak Ania jest tutaj więcej:) Z czego się ogromnie cieszę!!!



Już prawie dorosłe Bunia i Inka, z tyłu wierny obrońca- Tofik!




 Piękna przyjaźń...




Ulubione spanie w ubraniach Pancia;)




 Inka, już większa od Lunka;)



Leniwy poranek całej czwórki



Reportaż o Tobiaszku.

 Chciałabym Was zaprosić do obejrzenia reportażu o Góralu, o którym tutaj już nie raz pisałam.
Poznajcie bliżej rodziców dzielnego Tobiaszka i jego historię, która niestety
miała tragiczny finał.

O miłości, pokorze, cierpieniu i o codziennej tęsknocie...
Zachęcam.



niedziela, 7 października 2012

Sezon na szyszki.


Może powiecie, że to zbyt wcześnie, ale poczułam już święta!
Orzechy, szyszki, ogień w kominku... wszystko powoli niesie zapach świąt:)


Dzisiaj chciałam Wam pokazać kilka szyszkowych inspiracji, znalezionych w sieci.
Uwielbiam wszelkie dekoracje eko, które mam nadzieję, niedługo pojawią się tutaj na blogu...
czyżby chęć tworzenia powróciła?

 




 




Klub Kota Jasna 8 zaprasza do konkursu!


Klub Kota Jasna 8 zaprasza do konkursu Zabawy z psem:)

Z naszej ferajny będzie startował Fred, który już nie może doczekać się śniegu i zabawy typu "Gdzie jest Fred?!". 

Fred uwielbia śnieg, mróz i wielkie zaspy. Oto zdjęcie, które wytypowałam do konkursu:

Zrobiłam je podczas jednego z zimowych spacerów. Fred chował głowę w zaspę i udawał, że go nie ma;)

Również w konkursie weźmie udział Dżakar:) Dżakar to niepokorny husky, którym zajmowałam się kiedyś, mieszkając jeszcze nad morzem. Jakie zabawy lubi, widać na zdjęciu hihi:)

  Zachęcam Was do głosowania na naszą ferajnę:)))



poniedziałek, 17 września 2012

Sentymentalnie.


Coraz trudniej jest mi zebrać myśli, by coś tutaj napisać.
To co kiedyś przychodziło mi łatwo, dziś sprawia problemy.
Często otwieram okno "nowy post" i nie dzieje się zupełnie nic.

Kiedy umarł Tobiaszek, wiele spraw nabrało innego znaczenia...
Zaglądając na blog Taty Tobiasza, zastanawiam się jaki sens ma moje pisanie
o zwykłych, przyziemnych sytuacjach?
Kiedy on przelewa swój ból i cierpienie na klawisze klawiatury,
ja zawstydzona ogromem tych emocji nie umiem skleić sensownego zdania...



Nie chcę od siebie niczego separować. Chcę z tym żyć.
Bo wszystko co się wydarzyło, odcisnęło wielkie piętno
w mojej głowie, w moim sercu
w moim życiu.


daję czas czasowi


 
 jesień powoli zaczyna malować

 

piątek, 10 sierpnia 2012

Mam na imię Bartek...

 

"Rozłożyłem swoje marzenia pod Twoimi stopami;

stąpaj delikatnie, ponieważ chodzisz po moich marzeniach..."



Po prostu przeczytajcie.

czwartek, 26 lipca 2012

No ale jak można żyć bez kota?

 Czekając w kolejce na szczepienie kotów, zagadnęła mnie starsza pani. Na moje oko miała około 75 lat. Powiedziała:

- Naszego Burego mieliśmy 18lat... Po nim obiecaliśmy sobie- nigdy więcej żadnego zwierzęcia w domu- po czym zamyśliła się.
Domyśliłam się, że z żalu po śmierci starego przyjaciela, chciała uniknąć ponownego rozstania. Zajrzała do mojego transportera, z którego wyglądała Inka z Bunią. Uśmiechnęła się. Wracając myślami z dalekiego świata powiedziała:
- No ale jak można żyć bez kota? Niech mi pani powie, jak?!
Uśmiechnęłam się, bo doskonale wiedziałam o czym mówi.
- Polduś jest jest już z nami 11 lat- dodała,- jechaliśmy po niego aż 70km. Przez cały tydzień cały dom pachniał jak stodoła, w której tam mieszkał. Dzisiaj ma zmiany nowotworowe w pyszczku, ale leczenie idzie dobrze. Jest taki oddany...

W tym momencie, otworzyły się drzwi gabinetu. Opowieść została przerwana. Nasza kolej. Jednak z przyjemnością przepuściliśmy w kolejce kochaną staruszkę, która znakomicie wie, czym jest miłość kota do człowieka i człowieka do kota.

Bunia
 

 Inka



wtorek, 24 lipca 2012

Bohater nie umiera nigdy

Historia Tobiaszka wciąż żywa.

Rafał zdecydował się na nowy blog, gdzie otwiera poranione serce zrozpaczonego ojca...
Zachęcam do odwiedzin i zostawienia ciepłego słowa.

http://tobiaszek.com.pl/


czwartek, 5 lipca 2012

Decu-upominki i wieści z naszego zwierzyńca


Szanse, że moja siostra zajrzy tutaj są nikłe, ponieważ jutro wyjeżdża do naszego rodzinnego domu, gdzie w sobotę się spotkamy:) Po roku niewidzenia!
Skoro wyjeżdża i nie będzie podglądać mogę pokazać co dla niej przygotowałam:)


Chustecznik z jej ulubionym motywem orientalno-indyjskim. Mam nadzieję, że się jej spodoba. Była to moja pierwsza praca tego typu.



Zakładka do książki.






A teraz prezent niezwykły. Niezwykły bo dla 'teściowej', która dziś w nocy do nas przyjeżdża;)
Chciałabym by się w końcu ucieszyła;) Szkatułka zrobiona jest w jej ulubionym kolorze- czerwieni.




Na najbliższe dni koniec z decu. W sobotę raniutko wyjeżdżam do domu na spotkanie z siostrą i resztą rodziny, która zjechała się z dalekich stron na urlop.
Oczywiście Tofik i Fred jadą ze mną, jakże by inaczej;)

Z Tofikiem mieliśmy ostatnio problem. Zaczął kuleć i piszczeć z bólu, okazało się, że naciągnął sobie staw łokciowy. Dostaje codziennie tabletki przeciwbólowe. Jest lepiej. Już biega i obszczekuje owce sąsiada:)




Kociaki szaleją. Dosłownie szaleją. Rano urządzają wyścigi. Pierwszy Lunek, za nim małe a na końcu Tofik.
Nie oszczędzają też naszej sypialni, często ktoś z nas oberwie ogonem albo łapką po twarzy. Czasami odnoszę wrażenie, że właśnie na naszym łóżku najbardziej lubią się ganiać.
Cała ferajna się pokochała. Każdy każdemu wylizuje pyszczek i futerko, z Tofikiem na czele.
Tylko Fred... się oblizuje na widok kociaków.



Od kilku dni mamy nowy zwierzyniec. Trzy maleńkie kopciuszki...
Mamę kopciuszkową porwał jastrząb. Z gniazda, które uwiła pod naszym dachem zaczęły wypadać pisklęta. Prawdopodobnie były tak głodne, że próbowały radzić sobie same. Niestety dwa nie przeżyły. Trzy uratowaliśmy.
Szybko strzykawka z wodą do picia, później łapanie much, krojenie dżdżownic i karmienie:)
Sąsiad musiał mieć niezły ubaw, kiedy widział nas bijących muchy na zewnątrz;)
Na noc zabieraliśmy je do domu, w dzień wystawialiśmy na zewnątrz.
Któregoś dnia zauważyłam, że do małych przylatuje inna kopciuszkowa i je karmi!!! Szanse na przeżycie małych zwiększyły się kilkakrotnie! Powiesiłam od razu kosz z małymi pod dachem, niedaleko starego gniazda. Kopciuszkowa przylatuje codziennie i dogląda szczęśliwą trójkę.Małe rosną jak na drożdżach.

Czuję satysfakcję. Uratowaliśmy trzy maleńkie istnienia.

To zdjęcia z dnia, kiedy je znaleźliśmy



Tyle na dzisiaj.
Dziękuję Wam za odwiedziny i wszystkie pozostawione tutaj komentarze.
Udanego weekendu, pełnego słońca i radości!
Dobranoc.
dakola.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Wróciła chęć do tworzenia.

Długo nie miałam ochoty nic zrobić. Wena odeszła. Chęci zabrakło.
Dzisiaj powracam;)

Ostatnio zrobiłam serwetkowe zakupy u Kejt w jej sklepie.
Polecam Wam serdecznie, znajdziecie tam motywy, których od dawna szukacie!
Kejti ma mnóstwo różnych wzorów. Zajrzyjcie!
Bardzo Ci dziękuję za pomoc i błyskawiczną wysyłkę;)


Z serwetki jaką tam dostałam, powstała szkatułka. Ma być prezentem dla siostrzenicy, pasjonatki koni.
Mam nadzieję, że się jej spodoba.



Tutaj wykorzystałam metodę przyklejania na żelazko polecaną przez Anię z Niebieskich MigdałówKejt.
Jeżeli ktoś jeszcze jej nie próbował, a męczy się z pędzelkiem na dużych powierzchniach,
niech koniecznie się odważy! Szybko, ładnie, bez dużych marszczeń.
U mnie po lakierowaniu powstały małe, co widać na zdjęciu.
 Dziękuje dziewczyny za radę!

Dzisiaj dokończyłam bransoletkę, która została zrobiona na specjalne życzenie Mamy- ma pasować do sukienki;)



Mam nadzieję, że Mama będzie zadowolona;) W weekend bransoletka do niej pojedzie;)


Dla siebie zrobiłam zakładkę. Oczywiście z ukochanym motywem folkowym;)
Wykorzystałam tutaj jedną z kulek filcowych, które wygrałam w candy u Moniki Magdaleny.



 Ostatnio powstały również folkowe kolczyki (pierwsze moje kolczyki!) ale o tym następnym razem.
Dziękuje za Wasze komentarze.
Pozdrawiam serdecznie.

Aaaaa jeszcze coś!
Zobaczcie jak zintegrowały się wszystkie nasze koty!

Lunek, Bunia i Inka



niedziela, 24 czerwca 2012

Nowi domownicy.

Trzy tygodnie temu w naszym domu pojawiły się Inka i Bunia.
Razem z nimi w domu zagościło więcej radości. Nasz dom odżył.


Bunia

 Inka


Ulubiona zabawa w wiklinowym kwietniku


Początki wspólnego mieszkania bywały różne. Tofik już na początku zaakceptował dziewczyny. Dbał o nie, pilnował, wylizywał futerko.
Lunek natomiast wydawał się być obrażony. Chodził majestatycznie po domu i pokazywał do kogo należą wszystkie kąty;) Bywało, że pacnął łapką kociaki albo gonił je z jednego pokoju do drugiego.
Dzisiaj minęły 3 tygodnie odkąd mamy Bunie i Inkę. Wszyscy żyją zgodnie. Jedzą w jednym miejscu, śpią na tej samej kanapie, liżą sobie futerka i wspólnie się bawią.



Niestety tylko Fred pozostał wierny swoim zasadom i kotów nie polubił. Na widok wszystkich trzech oblizuje się za szybą:)



Tofik- matka zastępcza:)

 Lunek








Co w trawie piszczy? Nasz Fred!

Powoli wraca ochota do tworzenia. Wkrótce pojawi się coś nowego.
Dziękuję za Wasze wszystkie komentarze i ciepłe słowa, które naprawdę dużo znaczą.
Pozdrawiam wszystkich zaglądających. 
Radosnej  niedzieli!



środa, 20 czerwca 2012

Wiem, że jesteś tam


Mówią, że dzieci są największym darem jaki możemy dostać.
Dzieci są skarbem najpiękniejszym. Mimo, że nie mam swoich, zawsze kochałam inne.
Otaczałam się nimi, tęskniłam za nimi, pragnęłam spełniać ich marzenia.


Tobiaszkowi zajęło zaledwie chwilę by skraść moje serce. I zaledwie chwilę trwała nasza dziecięca znajomość. Jego śmierć jest pierwszą śmiercią dziecka jaka mnie dotknęła.
W niedzielę minie miesiąc odkąd Go nie ma.
Myślami biegnę do Niego codziennie, często we śnie rozmawiamy. On będzie zawsze.
Tylko inaczej…


Dzisiaj chcę Wam powiedzieć, że macie wszystko.
Macie to co najcenniejsze, macie sens całego życia.
Uśmiech dziecka.


Są wśród nas rodzice, którzy stracili swój skarb. Po długim czasie dostrzegają mądrość, której nie widzieli wcześniej, dojrzałym spojrzeniem postrzegają życie zupełnie inaczej…
Zupełnie.
Nam nie-dotkniętym tym okrutnym bólem tego spojrzenia często brakuje...



Czas by zebrać myśli
By uwierzyć, że Tam- gdziekolwiek to jest- jest lepiej
Czas by wstać i iść dalej,
Gdzie na końcu wszyscy się znowu spotkamy…



poniedziałek, 28 maja 2012

Tobiasz.

 odszedł na zawsze.

www.tobiaszek.sos.pl

czwartek, 24 maja 2012

Tobiasz.

O Tobiaszku pierwszy raz wspomniałam tutaj. Pisałam wtedy, że cała rodzina po wielu miesiącach walki z białaczką wraca w końcu w Bieszczady, do domu. Miało być dobrze. Miała być radość, wspólne śniadania, wspólne zabawy, uśmiechy... miało być choć odrobinę normalniejsze życie.

Tymczasem los kolejny raz spłatał figle Rafałowi i Paulinie.
Kilka dni po przyjeździe musieli wrócić do szpitala. Stan Tobiasza nagle się pogorszył, pojawiły się różne komplikacje, które przykuły zaledwie 3-letniego Tobiaszka do łóżka na wiele tygodni.
Dzisiaj jest źle. Tobiasz ma wstrząsy anafilaktyczne, które mogą mieć bardzo poważne konsekwencje...
Trwają badania, by dowiedzieć się co się dzieje.


Paula z Rafałem byli pierwszymi 'normalnymi' ludźmi jakich poznałam przyjeżdżając w Bieszczady.
W pewien sposób mnie przygarnęli i dali poczucie bliskości.
Uwielbiałam ich odwiedzać. Dom ich był pełen Miłości, Radości i Szczęścia. Pełen podekscytowania w oczekiwaniu na małą Amelkę, która urodziła się zaledwie tydzień przed koszmarną diagnozą Tobiasza.

Od tego czasu wszystko się zmieniło. Zaczęła się przerażająca walka z białaczką,
która trwa do dziś.

Odarci z życia, z bycia razem, z Marzeń i najmniejszej Radości.
Dzisiaj proszę o Was o ciepłe słowo otuchy dla nich. O promyk, który doda im choć odrobinę
wiary, nadziei i sił.
O słowo, które pomoże im przetrwać dziś.
Tata Tobiaszka: faflon@plusnet.pl
Blog Taty Tobiaszka: Tobiasz
Dziękuję!


Tobiaszek. 


wtorek, 22 maja 2012

Makowa taca

Dzięki serwetce jaką dostałam od Tynki (znowu;) ) powstała moja pierwsza taca.
Mimo małych zmarszczeń, bardzo mi się podoba. A Wam?


Pytanie do profesjonalistek: jak podczas przyklejania dużych powierzchni unikacie zmarszczek? U mnie jak widać marszczeń jest wiele.


Makowe serwetki bardzo mi się spodobały. Zaraz obok słoneczników są moim drugim ulubionym motywem kwiatowym. Niestety w sklepie ładnych maków jeszcze nie spotkałam.

Pozdrawiam Was ciepło:)