Czekając w kolejce na szczepienie kotów, zagadnęła mnie starsza pani. Na moje oko miała około 75 lat. Powiedziała:
- Naszego Burego mieliśmy 18lat... Po nim obiecaliśmy sobie- nigdy więcej żadnego zwierzęcia w domu- po czym zamyśliła się.
Domyśliłam się, że z żalu po śmierci starego przyjaciela, chciała uniknąć ponownego rozstania. Zajrzała do mojego transportera, z którego wyglądała Inka z Bunią. Uśmiechnęła się. Wracając myślami z dalekiego świata powiedziała:
- No ale jak można żyć bez kota? Niech mi pani powie, jak?!
Uśmiechnęłam się, bo doskonale wiedziałam o czym mówi.
- Polduś jest jest już z nami 11 lat- dodała,- jechaliśmy po niego aż 70km. Przez cały tydzień cały dom pachniał jak stodoła, w której tam mieszkał. Dzisiaj ma zmiany nowotworowe w pyszczku, ale leczenie idzie dobrze. Jest taki oddany...
W tym momencie, otworzyły się drzwi gabinetu. Opowieść została przerwana. Nasza kolej. Jednak z przyjemnością przepuściliśmy w kolejce kochaną staruszkę, która znakomicie wie, czym jest miłość kota do człowieka i człowieka do kota.
Bunia
Inka
:) rosną Ci kociaki
OdpowiedzUsuństarsza Pani musiała mieć bardzo pogodną twarz :)tacy ludzie zwykle są właśnie tacy ciepli :) jak ta Pani z poczekalni...tak mi się wydaje :)
Pozdrawiam Kasiu!
no bez kota się nie da... a jeszcze lepiej bez dwóch ;) lub więcej?
OdpowiedzUsuńZ jaka przyjemnością przeczytałam Twój post! Aż mi się zrobiło ciepło na sercu. Twoje koty są wyjątkowej urody.
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Podpisuję się obiema rękami, Bez kota się nie da!
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam uczucie...
OdpowiedzUsuńPo śmierci Kasi po 3 miesiącach i obietnicy nigdy więcej kota,
przyszło po kolei siedem sztuk :-)))
A ja nauczyłam się żyć bez kota... chociaż wciąż marzę, że kiedyś będę miała takiego samego jak moja ukochana kotka, która nam zginęła. Po niej miałam jeszcze jedną kotkę, ale lekarz stwierdził, że nawracające anginy (3 w czasie trzech miesięcy) mogą być spowodowane alergią, niestey testy potwierdziły jego podejrzenia, jestem uczulona na śierść kotów...
OdpowiedzUsuńkoty to wspaniałe istoty :)
OdpowiedzUsuńpowiem więcej - kot to stan umysłu;)
OdpowiedzUsuńCiepła, uśmiechnięta opowieść, ach!
ach:)))))jak ja się z nią zgadzam...moja kotka -Psipsia była z nami 18 lat...miała żadnej więcej nie być...ile jest teraz...hihihi liczba wciąż się zmienia...a wiesz ,kiedyś nie kochałam kotów...chyba jakas głupia byłam...hihih...a niekompletna to juz na pewno:)))
OdpowiedzUsuńoj. chyba jakoś się da. skoro nie mam i żyję :D Za to mam psiaki, które bardzo mnie kochają :)) Kociaki są bardzo fajne, ale nie mogę ich mieć !! ;((
OdpowiedzUsuńpiękne masz te koty :) oj moja babcia nie ma takiego dobrego zdania o kotach w domu, w ogóle o zwierzętach w domu....czasem mnie tak wkurza swoim gadaniem....
OdpowiedzUsuńO tak, bez kota ciężko! A te twoje to prawdziwe słodziaki!!! Aż się chce zamruczeć ;)
OdpowiedzUsuńnie da się żyć bez kota. wiem coś o tym....Twoje opowieści bardzo mnie wzruszają, a Kocurki cudne :)))
OdpowiedzUsuńOlá, amo gatinhos. Pena que não tenho um aqui em casa, pois tenho dois cães enormes, um Rottweiller e um Pão Alemão.
OdpowiedzUsuńJá estou seguindo seu blog lindo e te convido a visitar e seguir o meu.
Um abraço.
Isabel Ramalho
http://baudaarteira.blogspot.com/
Ja mam dwa kotki i twierdze,że ja bym nie mogła :) Urodziwe te Twoje kociaczki :)
OdpowiedzUsuńAleż one śliczne <3 Bunia jest zachwycająca po prostu!
OdpowiedzUsuńZawsze to miło spotkać kogoś kto czuje i rozumie tak jak my :)
oh yes, without a cat hard! and these are your real sweeties !!! I want to purr;)
OdpowiedzUsuńดูหนังออนไลน์